Janis Schonfeld, 46-letnia projektantka wnętrz mieszkająca w Kalifornii, cierpiała na depresję, odkąd była nastolatką. Nigdy nie szukała pomocy w tej chorobie, dopóki nie zobaczyła ogłoszenia w gazecie w 1997 roku. Instytut Neuropsychiatryczny UCLA szukał ochotników do badania leku w celu przetestowania nowego leku przeciwdepresyjnego o nazwie wenlafaksyna (Effexor). Schonfeld, żona i matka - której depresja nasiliła się do tego stopnia, że rzeczywiście miała myśli samobójcze - skorzystała z okazji, by wziąć udział w procesie.
Kiedy Schonfeld przybyła do instytutu po raz pierwszy, technik podłączył ją do elektroencefalografu (EEG) w celu monitorowania i rejestrowania jej aktywności fal mózgowych przez około 45 minut, a niedługo potem Schonfeld wyszedł z butelką tabletek od apteka szpitalna. Wiedziała, że mniej więcej połowa z grupy 51 osób otrzyma lek, a połowa placebo, chociaż ani ona, ani lekarze prowadzący badanie nie mieli pojęcia, do której grupy została losowo przydzielona. W rzeczywistości nikt nie będzie wiedział, dopóki badanie się nie zakończy. Ale wtedy nie miało to większego znaczenia dla Schonfelda. Była podekscytowana i pełna nadziei, że po dziesięcioleciach walki z kliniczną depresją, stanem, który czasami powodował, że nagle wybuchała płaczem bez wyraźnego powodu, może w końcu otrzymała pomoc.
Schonfeld zgodził się wracać co tydzień przez całe osiem tygodni badania. Za każdym razem odpowiadała na pytania o to, jak się czuje i kilka razy przesiadywała przy kolejnym EEG. Niedługo po tym, jak zaczęła brać tabletki, Schonfeld po raz pierwszy w życiu poczuła się dramatycznie lepiej. Jak na ironię, czuła też mdłości, ale to była dobra wiadomość, ponieważ wiedziała, że nudności są jednym z częstych skutków ubocznych testowanego leku. Pomyślała, że z pewnością musiała dostać aktywny lek, jeśli jej depresja się poprawiała, a także doświadczała skutków ubocznych. Nawet pielęgniarka, z którą rozmawiała, kiedy wracała co tydzień, była przekonana, że Schonfeld musi dostać prawdziwą rzecz z powodu zmian, których doświadczała.
Wreszcie, pod koniec ośmiotygodniowego badania, jeden z nich
badacze ujawnili szokującą prawdę: Schonfeld, który nie miał już myśli samobójczych i po zażyciu tabletek czuł się jak nowa osoba, faktycznie znalazł się w grupie placebo. Schonfeld miał podłogę. Była pewna, że lekarz popełnił błąd. Po prostu nie wierzyła, że mogła poczuć się o wiele lepiej po tylu latach duszącej depresji po prostu biorąc butelkę cukru. I nawet dostała efekty uboczne! Musiało nastąpić zamieszanie. Poprosiła lekarza o ponowne sprawdzenie dokumentacji. Zaśmiał się dobrodusznie, zapewniając ją, że butelka, którą zabrała ze sobą do domu, butelka, która przywróciła jej życie Schonfeld, rzeczywiście zawierała tylko pigułki placebo.
Kiedy siedziała w szoku, lekarz upierał się, że tylko dlatego, że nie otrzymywała żadnych prawdziwych leków, nie oznacza to, że wyobrażała sobie objawy depresji lub poprawę; oznaczało to tylko, że to, co poprawiło jej samopoczucie, nie było spowodowane Effexorem.
I nie była jedyna: wyniki badań wkrótce pokażą, że 38 procent grupy placebo poczuło się lepiej, w porównaniu z 52 procentami grupy, która otrzymała Effexor. Ale kiedy pojawiły się pozostałe dane, nadeszła kolej na naukowców, aby być zaskoczeni: pacjenci tacy jak Schonfeld, u którego poprawiło się stosowanie placebo, nie tylko wyobrażali sobie, że czują się lepiej; faktycznie zmienili swoje wzorce fal mózgowych. Rejestracje EEG wykonane tak wiernie w trakcie badania wykazały znaczny wzrost aktywności kory przedczołowej, która u pacjentów z depresją ma zazwyczaj bardzo niską aktywność.
Zatem efekt placebo nie tylko zmieniał umysł Schonfeld, ale także powodował rzeczywiste fizyczne zmiany w jej biologii. Innymi słowy, nie chodziło tylko o jej umysł; to było w jej mózgu. Nie tylko czuła się dobrze - była zdrowa. Pod koniec badania Schonfeld dosłownie miał inny mózg, bez przyjmowania żadnego leku ani robienia czegokolwiek inaczej. To jej umysł zmienił jej ciało. Kilkanaście lat później Schonfeld nadal czuł się znacznie lepiej.
Jak to możliwe, że pigułka cukrowa może nie tylko złagodzić objawy głębokiej depresji, ale także wywołać w dobrej wierze skutki uboczne, takie jak nudności? I co to znaczy, że ta sama obojętna substancja w rzeczywistości ma moc zmiany sposobu, w jaki fale mózgowe wyzwalają się, zwiększając aktywność w tej części mózgu, która jest najbardziej dotknięta depresją? Czy subiektywny umysł naprawdę może stworzyć tego rodzaju mierzalne obiektywne zmiany fizjologiczne? Co się dzieje w umyśle i ciele, co pozwoliłoby placebo tak doskonale naśladować w ten sposób prawdziwy narkotyk? Czy ten sam fenomenalny efekt leczniczy może wystąpić nie tylko w przypadku przewlekłej choroby psychicznej, ale także w przypadku stanu zagrażającego życiu, takiego jak rak?
Ten fragment, pierwotnie zatytułowany „Chronic Depression Magically Lifts”, został przedrukowany za zgodą książki Jesteś placebo autorstwa Joe Dispenza, DC, który jest wydawany przez Hay House i dostępny we wszystkich księgarniach